Albania 2017 – W krainie małych krów i dużych kamieni


Tym razem relacja okiem i piórem Krzysztofa! 🙂

Trip rozpoczęliśmy w Macedoni, nad jeziorem Ohrydzkim. Wspinając się na wyżyny logistyki i życiowego pragmatyzmu, połowa zaranych z domu bambetli poszła w p… – jak np. ciuchy przeciwdeszczowe. Bo w Albanii przecież nie pada 🙂
1

Niezależnie od minimalizmu w bagażu, kolorowe ciuchy nduro muszą być. Czort z ochroną, super wychodzą na zdjęciach 🙂 Robert zdecydował się na ubranie w kolorach, które maskują go przed rybami (nigdy nie pojmę dlaczego wędkarze noszą camo), więc za karę ma mniej zdjęć.

21371313_10208407998232614_6301794634221059380_n

Produktplejsment deliktnie ukryty w tle najzajebistrzego motocykla dualsporowego. Wiem coś o tym, w koncu leżałem pod takim samym nie raz 🙂

21557703_10208407998272615_5533754981297467389_nTo że nasza piątka urodziwych młodzeńców znalazła się w Albani (no dobra, może nie do końca młodzieńców i nie do końca urodziwych – ale dramaturgia opisu ma swoja wymagania) zawdzięczamy Adwenczur Klab.W ramach utożsamiania się okleiłem moto urokliwymi nalepkami (przy okazji maskując obdarcia z poprzednich wyjazdów) – a że wiało, trzeba było skombinować przycisk do papieru. Wiało mocno, więc na wszelki wypadek skombinowaliśmy tych przycisków kilka.

21430241_10208407998152612_403970876486827200_n

Adwenczurowcy w trakcie posiłku. W czasie wyjazdu pochłoneliśmy ławicę makreli i z pół pokaźniego tuńczyka. Za stół służy paka transita. Ta sama paka słuzyła nam za schronienie, gdy z Szafą postanowilismy stawić czoła przyrodzie i spać na zewnątrz. Bo w Albanii przecież nie pada 🙂 Szło nam nawet nieźle, do czasu gdy deszcz o 4 nad ranem sprawił że ze starosłowańskim okrzykiem bojowym “spierd…my!” dobilismy się do Piotra na rzeczoną pakę.21430434_10208407998632624_8544512654108681475_n

Pakowanie…

21462404_10208407999272640_4152166463901718846_n

… jeszcze trochę pakowania…

21430551_10208407999432644_1864859113440017292_n

… i ostatnie optymalizacje.

21371033_10208407998792628_3527585515868480962_n

 

O czym mysli Szafa parząc na landszafta w tle, wie tylko Szafa. Tak czy inaczej… 

21430061_10208407998192613_1745591598949430646_n

… wreszcie w drogę! Jako że uważam się za wschodzącą gwiazdę adv enduro (chociaż nic na tonie wskazuje) rwę się do czynu – na wszelki wypadek poprawiając pampersa, na myśl o kamulcach, bezdrożach i tym ile razy będę leżał pod Huską na tym wyjeździe. Gang Albanii on the rocks! Ruszamy. cdn.

21462588_10208407999632649_8565863316340047011_n

 

21616251_10208408113715501_3367874444175583150_n

 

21433168_10208408113675500_7060253748685270854_n

 

21616118_10208408113635499_3005697587891272132_n

Na pierwszy popas połączony z gotowaniem pedofila… tzn. lizofila… tzn. liofilizatu zatrzymalismy się w okolicy bazy NATO. Połączenie tej informacji z widokiem budynków w tle wzbudziła w mojej promilitarnej duszy niepokój że to bardziej poligon niż baza.Żując risotto z warzywami łypałem okiem czy zza horyznotu nie wyłoni się smigłowiec szturmowy. Zamiast tego wyłoniły się kury. Potem gromada dzieci. Potem z 7 dorosłych Albańczyków. A potem ta menażeria znikneła gdzieś w na oko 4-osobowej terenówce. Cuda w tej Albani.

21430331_10208408141876205_1725177544888874632_n

Tak wygląda szczęśliwy konsument liofilizatu. Niesamowite ile radości głodnemu człowiekowi może dać garść wysuszonego na wiór żarcia:) 

21433018_10208408180797178_8936271339946914694_n

Moja dzielna towarzyszka na wyprawie. Chylę czoła przed inżynierami, którzy zbudowali to cudo. Ma charakterek, ale odnoszę wrażenie że jeżeli jej nie preszkadzam, jest w stanie wjechać prawie wszędzie.

21430140_10208408223718251_3452083097079900073_n

Miłe trudnego początki, czyli szuterki. W Albani w zasadzie niewiele było płaskiego terenu. Zawsze było albo z górki albo pod górke. Na ogół po kamulcach 🙂

21430313_10208408223758252_7662789043234320642_n

Piotr hasający Huską po łące… fajnie mieć 190cm bez kapelusza i skilla. Ja mam nieustannie wrażenie że motocykl mam w sam raz, tylko nogi za krótkie 😛

21557635_10208408251718951_1893346722184715009_n

Chłopaki popierniczają rączym kłusem

21463108_10208408270759427_4183602372282978052_n

 

21462724_10208408293599998_6449089364448998433_n

 

21430172_10208408320880680_4262200161030472869_n

Zamiatając ochoczo tyłem popylalismy sobie przez lasy i wioski, kontemplując sielankowe otoczenie wszystkimi zmysłami. Moją uwagę przykuł ślad zapachowy. Czy to właśnie koledzy nazywają “zapachem pieczonego błota?” Zachodziłem tylko w głowę skąd w tym albańskim błocie pobrzmiewa nuta polskiej mielonki… z czymś jeszcze.

21462305_10208409781437193_8150574526981101154_n

 

Kilka kilometrów dalej moje wątpliwości zostały rozwiane. Tak, to była polska mielonka 🙂 KTM Marcina chcąc złapać cug, wypalił w krzywo zamocowanym bagażu pokaźną dziurę…21371192_10208409782797227_4630854473344044747_n

… doprowadzając do eksplozji konserwy i grillując kilka innych produktów. Dla nas to było podwójne doświadczenie, zarówno dotyczące sposobu mocowania bagażu na wertepach jak i kulinarne. Grzanki z pieczywa chrupkigo zrobione na wydechu Wingsa i prazone w ten sam sposób orzechy laskowe smakują przednio. Mielonki niestety nie dalo się odratować

21433037_10208409782877229_567101474563590400_n

Wspomniałem o dziwnej nucie mącącej zapach pieczonej konserwy. Okazał się nią stopiony kierunkowskaz. Zastanawiam się w kontekście konsumpcji tych ocalałych z pożogi resztek ile mam w sobie teraz z KTMa?21433241_10208409782957231_1100715121965599343_n

 

21430485_10208409841958706_1987180508983468971_n

 

21462506_10208409854999032_7780058369837206678_n

 

21371339_10208409876279564_806961951036928761_n

 

21557441_10208409876319565_2991908437512608201_n

Kiedy już Marcin ogarnął swój zwęglony mandżur, popiliśmy pachnące spalinami grzanki łykiem wody i ruszyliśy w dalszą drogę, kierując się w stronę mitycznych górskich jeziorek… taką o to żwiróweczką. Początkowo próbowałem panować nad sytuacją, ale to był ten moment kiedy sytuacja postanowiła zapanować nade mną. Ostatecznie nucąc “Lot walkirii” Wagnera przestałem wisieć na kierze, odkręciłem manetkę i szwedzko-austriacka dziunia poszła jak dzik w żołędzie. Udało się dotelepać bez gleby, co było nowym doświadczeniem w mojej krótkiej aczkolwiek dynamicznie rozwijającej się karierze adwenturzysty 🙂 Ale nie nie, nie tramy nadziei, przygody tego dnia się nie skończyły…

21371023_10208409883359741_5896408321182254309_n

Kilometr i 2 litry potu dalej dla odmiany stresstest bagażu postawnowił wykonać KTM Szafy. Ponieważ dobry inkwizytor nie powtarzaa dwa razy tego samego numeru, tym razem przypalanie zostało zastapione łamaniem kołem. Zachodzimy w głowę jakim cudem zassało bagaż za wydechy w kierunku “protiwpałożnym” do ruchu koła, ale Albania to kraina cudów. Tak czy inaczej status na tamtą chwilę był taki, że jeden został bez żarcia a dwóch bez dachu nad głową. Trza było ratować sytuację. Ja w podobneje sytuacji dzwonię po śmigłowiec ratunkowy, ale Marcin i Piotr używają kluczy do czegoś więcej niż dociążania motocykla. Skutkiem tego, po godzinie grzebania, rozebraniu tłumików i wypiciu dwóch piw udało się feralną torbę, wkręconą niczym kot w chłodnicę, wyratować. I co najlepsze, okazało się że nowiutki namiot nie ucierpiał. Chłopaki mieli pod czym spać, a w nocy był 1 stopień na jeziorkach Lurre… 

21616060_10208409921000682_3555378391913332122_n

 

Nie wiem dlaczego ale patrząc na zdjęcie oczyma wyobraźni widzę nie tłumik a pocisk armtani. Szafa – delegat Bundeswehry na Polskę, wyjątkowo w wersji cywilnej. Wczoraj Norwegia, dzisiaj Albania, jutro cały świat! 21430544_10208409943961256_3197903926962777290_n

Ponieważ akcja ratunkowa namiotu wymagała zdemontowania połowy Kata, przy okazji przeprowadziliśmy badanie diagnostyczne. Na szczęście dla właściciela okazalo się że tłumik Szafy spełnia normy emisji spalin EURO 666. 

21462301_10208409943921255_4616684048021214712_n

Radując się mnogościa atrakcji po drodze, w koncu dokulalismy się do celu. Jakaż była moja radość, w dali ujrzałem nie tylko urokliwe jeziorko, ale również trzy Albanki. A ich jedynym męskim (chyba) towarzystwem był osiołek. Pomny obietnic Wróbla że wszystkie Albanki są slicznie, w te pędy pognałem moim warczącym białym rumakiem się przywitać. Niestety, z bliska okazało się dziewczyny mają w sumie ze 180cm wzrostu i z tyleż lat. W folderze reklamującym wycieczkę było obiecane coś innego! No chyba że zaplątała się kartka z Tajlandii 🙂 Na zdjęciu niżej adwenczur SPA
21032701_10208409963441743_6124843954890731560_n

Albanki wraz z osiołkiem obładowanym drewnem podpieprzonym z parku narodowego udały się w sobie wiadomym kierunku, zatem tradycyjnie pozostaliśmy w swoim towarzystwie. Wieczór upłynał nam na śpiewaniu przy ognisku harcerskich piosenek i popijaniu zielonej herbaty. Na zdjęciu harcmistrz Szafa i herbata.

21462590_10208410017723100_2416424381108671159_n

 

Piotr pełniący rolę oberharcmistrza ogarniał na wyjeździe pirotechnikę. Nie wiem czy to doświadczenie czy przyczepiony do Huski Rotopax, ale co wieczór ogień płonął szybko i niezawodnie 🙂21462567_10208410042323715_8929862421103717915_n

 

Ostatni raz kartofle z ogniska jadłem, kiedy jeszcze w TV były dwa programy (włączony i wyłączony). Tu, wysoko w górach Albanii, smakowały wyśmienicie.

21433071_10208410042363716_2611062042262016252_n

Refleksja z wyjazdu: fotograf powinien być czołowym zapierdalaczem. A że byłem najwolniejszy, to większość fajnych miejsc już widziałem gdy pozostali dawno je minęli 🙂 Tu się przynajmniej Piotr załapał. Tak czy inaczej chylę czoła przed cierpliwością fotografowanych, którzy z cierpliwością godną lepszej sprawy dawali się zawrócić

21371302_10208410063484244_9159073573862639647_n

Rotopax zawsze na propsie

21430285_10208410085844803_2552873898917106291_n

Na twarzach organizatorów odmalowuje się rozterka… bo sa dwie wiadomości, dobra i zła. Dobra jest taka że mamy fajnego tracka na jutro, zła taka że spora część trasy przebiega pod wodą, bo znienacka ktoś postanowił zrobić po trasie sztuczne jezioro.

21433218_10208410085884804_8882139969910189114_n

 

Robert ciałem z nami, duchem gdzieś wśród pstrągów i jesiotrów… 

21462429_10208410085764801_7924619661917177423_n

21462339_10208410110565421_8839036214875851181_n

 

21462545_10208410110645423_12397505001130097_n

21557547_10208410110685424_6496645441388717138_n

 

“Chwila dla debila” czyli zwyczajowe zdjęcie w barwach klubowych i naturalnych pozach21371259_10208410124405767_3615857025952965992_n

21557537_10208410124325765_2249421066832468797_n

 

21462944_10208410136126060_2697219085453008019_n

 

21557471_10208410143326240_7697410022193909276_n

 

21462438_10208410143366241_5191814837452262702_n

 

21430308_10208410173526995_1638701017780612768_n

Sekcja KTMa w pełnej krasie. Sekcja Husqvarna obserwuje te szczenięce zabawy z właściwą klasie premium dystyngowaną rezerwą 😉
21371269_10208410173486994_1117294778188774243_n

21430080_10208410248368866_5745583129588471529_n